piątek, 6 września 2013

3.

       Odszukanie mojego telefonu w tym całym bałaganie, który zaczyna powoli rządzić tym mieszkaniem. Sama postanowiłam rozpocząć remont, który moim skromnym zdaniem nie mógł czekać dłużej i to dowodzi temu, że mam cholerny słomiany zapał, kupione pędzle, farby, paletki w ciąż leżą w rogu mojego przyszłego salonu. Wczoraj też postanowiłam kupić meble i to kolejny zły pomysł. Po pierwsze raczej meble kupuje się na samym końcu-ale taka właśnie jestem.. wszystko na raz. Po drugie wszystkie meble są to tak zwanego skręcenia, a ja przecież nawet klocek lego nie potrafiłam dobrze złożyć. Jednym miejscem, który jest już całkiem ok jest kuchnia więc tak na dobrą sprawę to w niej mogę jedynie normalnie posiedzieć. Wczoraj też zakupiłam najpotrzebniejsze rzeczy do kuchni więc dziś mogę normalnie napić się kawy. Zakupy skończyłam w sklepie AGD dlatego na moim 'łóżku', który chwilowo utracił powietrze leży nowy bielutki netbook. Udało mi się też kupić kilka prze cienionych ciuchów. Siedziałam zjadając jogurt, który smakował ohydnie po zmieszaniu ze smakiem kawy. Na dzisiejszy dzień po za malowanie nie miałam nic w planie. Ale w mojej głowie od razu pojawił się jeden dość ciekawy pomysł. Moje śniadanie składające się z kawy i jogurtu nie było tym co na dawało się najlepiej na śniadanie. Dlatego wrzuciłam do torby, którą ściśle mówiąc wczoraj zakupiłam i wyszłam z mieszkania. Jedyną knajpką jaką znałam był bar w którym pracował ten chłopak, który mi pomógł więc chodź było mi głupio, ale nie miałam czasu na poszukiwanie kolejnego baru. 
Usiadłam przy jednym ze stolików oddalonych od wejścia tak bym może trafiła na inną osobę, która by mnie obsługiwała.
               - Dzień dobry, nazywam się Nathan i będę dziś..- chłopak, podniósł na mnie oczy i przerwał, bo na jego usta wkradł się cudowny uśmiech.- Wiedziałem, że wrócisz..
               - Bo... w zasadzie to...- zamilkłam na chwilę i podrapałam się nerwowo po karku.- To jedyna knajpa, którą zdam.- wydukałam po kilku sekundach ciszy.
               - A myślałem, że tu jest najlepsza obsługa- oparł się jedną ręką o stolik a drugą wciąż trzymał notes. Jego oczy..o mój boże. - Jakie jest twoje imię..?- spytał na co otworzyłam usta ze zdumienia- No ja ci powiedziałem moje więc chyba tyle dla mnie możesz zrobić.
               - Lilly. Weźmiesz moje zamówienie, czy nie?- spytałam
               - To jak chcesz to tak.- uniosłam troszkę kartę, a gdy chciałam powiedzieć co chcę chłopak nie było.
                - Zamówienie!?- krzyknęłam lekko poirytowana
               - Naleśniki z dużą ilością czekolady. Pamiętam...- odpowiedział. Siedziałam zastanawiając się czy zadzwonić do ojca, czy wymyślić jakieś interesujące wyjaśnienie tego, że nie dojechałam do macochy. Na samą myśl o tej kobiecie poczułam gniew i wszystko co najgorsze.
               - Twoje naleśniki- uśmiechnęłam się.- Słuchaj, za pół godziny mam piętnaście minut przerwy poczekasz? Znaczy się chciałbym z tobą porozmawiać.
               Tak więc siedziałam czekając, aż Nathan zacznie swoją przerwę. Brakowało mi przyjaciół więc ta sytuacja może mi pomóc pierwsze miesiące tutaj. Upiłam łyk herbaty i przeniosłam wzrok na telewizor, który znajdował się na przeciwległej ścianie.
               - Lilly,może pójdziemy się gdzieś przejść?- zapytał gdy już usiadł naprzeciwko mnie.
               - Um, muszę?- spojrzałam na niego z błagalną miną, na co ten pokręcił tylko głową, a ja z westchnięciem ulgi usiadłam wygodniej na krześle. Powoli upijałam łyk herbaty raz za razem czekając aż on rozpocznie rozmowę. Głupia powiedź coś...
               - Jak długo tu pracujesz?- spytałam na co chłopak się uśmiechnął.- Wiesz przeniosłam się tu i myślę, że praca to kolejny punkt na liście, który no wiesz muszę wykonać.- dodałam nieco ciszej.
               - No, jakieś trzy lata- powiedział nie co ciszej i bez swojego uśmiechu. .- Miałem swój powód, ok?- zapytał na co zdała sobie sprawę, że patrzę na niego z otwartymi ustami.
               - Potrzebuję twojej pomocy.-powiedziałam nagle, na co on się uśmiechnął- Nie chodzi o pracę..
               - Rozumiem, więc?- odpowiedział mi.
               - Ugh, to głupie.- skwitowałam i zakryłam twarz dłońmi. 
               - No mów śmiało- Nathan próbował mnie swoim ciepłym głosem zachęcić do mówienia.- Może nawet ci pomogę.- powiedział błagalnie, na to się zaśmiałam.
               - Mam mieszanie i potrzebuję kogoś, kto mi pomoże przy remoncie..
               - Nie znam się na tym .- odezwał się po chwili.
               - A myślisz, że ja się znam?- spytałam.
               - No nie.- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Zaśmiałam się i ściągnęłam mocniej gumkę na włosach, która miała jako tako utrzymać mojego kucyka.
               - Więc?.- spytałam.- Wolałabym, żeby przy remoncie pomagał mi ktoś kogo jako tako znam.
               - Nie znamy się.- odezwał się z nutą tajemniczości.
               - och, przepraszam- tym razem to ja byłam tak bardzo zmieszana, że szczerze mówiąc nie wiedziałam co dalej- Możemy po prostu sobie w czymś pomagać, nie wymagając poznawania się..
               - Ciekawe..- zastanawiał się na czymś więc i ja pozwoliłam sobie jeszcze raz sprawdzić czy dobrze robię.
               - Zgadzasz się?- zapytałam go i skrzyżowałam ręce na piersi.- Pomoc nieznajomym..
               - Tak?
               - No tak.- powiedziałam po chwili wahania.
               - To mi wystarczy.- mruknął i wyciągnął w moja stronę dłoń- Bez niepotrzebnych pytań, tylko pomoc.
               Ujęłam jego dłoń i skinęłam głową. Nie mogłam uwierzyć w to co postanowiłam zrobić. Wpuścić do mieszkania obcego faceta, który zdecydowanie coś ukrywa inaczej zgodził by się bez tej głupiej obietnicy. Gdybym była starą Lilly z pewnością dociekałabym prawdy, tym razem zamierzam zostawić jego prywatny, zamknięty na innych świat jak najdalej od siebie.

Harry's POV

               
               Siedziałem gotowy na nową burze pytań. Wiedziałem, znaczy się wiedzieliśmy-Marie i Ja, że będą pytać o nas. Wczoraj gdy razem odjechaliśmy na twitterze, ruszyła lawina pytań. Fani spekulowali, plotkowali, dyskutowali, nie wiem sam jak to nazwać po prostu pierdolili o nas cały czas. Doczekałem się nawet wiadomości od chłopaków z pytaniami. Jedynie odpisałem na nie, że wszystko gra. Po internecie ruszył filmik na którym widać jak odjeżdża bus,a ja kucam ze łzami w oczach. Na to jedynie odpowiedziałem podczas dzisiejszego wywiadu tak Po prostu już mi ich brakuje. Wczoraj spędziłem idealny wieczór. Postarałem się o to by Marie miała pokój w którym szybciej zajmował Louis, jednak i tak siedzieliśmy w wspólnym salonie i gadaliśmy. Obserwowałem to jak się uśmiecha, jak swoją dłonią szczelnie trzyma gorącą herbatę, jak mruży oczy gdy nie chce pokazać, że jest czymś zażenowana. Widziałem piękny skromny uśmiech za każdym razem gdy mówiłem jej że jest piękna. Jednak cały czas trzymała się na dystans. Zadawała pytania, ale nie zawsze oczekiwała odpowiedzi. Czasami mogłem usłyszeć to jak cichutko bierze oddech wtedy jej oczy od czasu do czasu się zamykały. Wiedziałem, że to przez chorobę. Cały czas jej głowę zdobiła chusta, ale nie miałem jej tego za złe. Wiedziałem, że to musi być dla niej trudne.
               - A więc?- zapytała Holly, dziewczyna która zastępowała Mike.
               - Więc, co?- spojrzałem na nią.
               - Czy w twoim życiu jest jakaś dziewczyna?.- spytała wgapiając we mnie te swoje dziwne oczy.
               - Um, tak.- odpowiedziałem jej po chwili.- Wiesz coś czego ja nie wiem?.
               - I co w związku z tym, że wiem- spytała.- To nie tajemnica, prawda? 
               - Jestem wolny, jeśli o to Ci chodzi..- powiedziałem uśmiechając się z wygranej, Holly wyglądała na zawiedziona taką odpowiedzią. Holly.. imię byłej dziewczyny Louisa, dziewczyny która uderzyła Julię, imię dziewczyny, która bardzo szybko zniknęła z naszego życia. Zaśmiałem się na wspomnienie dziewczyny, którą wielbił Lou. 
               - Nie chcesz się zakochać..?- głupia dziewczyna. Przecież tu nie o to chodzi. 
               - W miłości nie można wybrać osoby w której się zakochujemy, nie możemy też wybrać momentu w którym to nastąpi - Holly zapisywała coś na kartce.
               - Co z dziewczyną z którą wczoraj się pojawiłeś.. to twoja.. znajoma.
               - Następne pytanie.- odezwałem się do niej, gdy jakoś racjonalnie ubrałem myśli w słowa.
               - Ja... nie rozumiem.- odpowiedziała i wzięła łyka kawy.- Zawsze zdradzałeś coś nie coś o sobie. Fani dyskutują już na ten temat, co ty o tym powiesz
               - Tu nie ma o czym rozmawiać, to nie jest materiał na wywiad.- powiedziałem do niej, na co o mało nie zachłysnęła się kawą.
               - Harry zakochałeś się?!- zakpiła.- Jeśli tak to spoko, każdy wiedział że kiedyś to nastąpi.- wyjaśniła.- I... co teraz?- zapytała.
               - Nic.- zaśmiałem się.- Dlaczego wszystko od razu dla Was jest miłością? Ludzie przecież to nie tak wszystko się zaczyna. Kiedy będę miał coś wspólnego z osobą, na której mu zależy...- zatrzymałem swój głos na chwilę.- Po prostu to moja prywatna sprawa, jasne? Wszystko się zmieni, ale jeszcze nie wiem czy teraz.- dodałem.
               - Zdajesz sobie sprawę, że ciężko jest być z osobą chorą?- spytała.- To jest ciężkie wiem coś o tym.
               - Ale tylko dla ciebie- powiedziałem
               - W zasadzie, to dla ciebie też pewnie?- spojrzała na mnie.
               - Nie.- odparłem.
               - Jeżeli mi nie powiesz, prawdy to koniec wywiadu.- powiedziała.
               - Jasne i tak się nie przygotowałaś.- odparłem.
               - Od początku wiedziałam, że to był zły pomysł. Cześć Harry.- przerwała panującą między nami kilku minutową ciszę, a ja wstałem i wyszedłem z pomieszczenia i udałem się na korytarz. Nie zatrzymał mnie ochroniarz nawet szef radia. Nikt. Kolejny raz byłem blisko chamstwa innych ludzi. Gdy nie dostają odpowiedzi na jakieś pytanie po prostu się wkurzają. Są okropni. 
               Marie Dunks była osobą, której szczerze chciałem pomóc z wielu powodów. Jedynym z nich było to, że to zauroczyła mnie jej uśmiech i spokój ducha. Jednak to fakt, że zbliża się do śmierci sprawia, że jakaś siła przyciąga mnie to tej cudownej osoby. Ona dziewczyna, która powinna mieć całe życie przed sobą, teraz czeka na ciemność, która opanuje ja w ostatnich minutach życia. A ja? Chcę być przy niej! Rozumiecie?! Chcę widzieć, jak umiera, jak cierpi i płacze po nocach bo wie co nastąpi ale nie chce się ratować. Chcę to widzieć! Rozumiecie?! Nie widziałem płaczącej Julii, nie widziałem tego jak boryka się z myślami, dlatego Marie to jedyne wyjście, które sprawi że to zrozumiem. A co z tego będzie miała Marie? Szczerze to nie wiem, obiecałem jej że będę z nią przez ten cały czas. I będę, choćby nie wiem co będę z nią. Czy ją wykorzystam? Nie, bo przecież ona i tak nie ma przed sobą przyszłości. A każda dziewczyna chciała by ze mną spędzić ostatnie chwile życia, co nie?
               Gdy wszedłem do pokoju Marie, siedziała wpatrzona w widok, który rozchodził się na piękny widok Londynu. Moje mieszkanie było położone w centrum Londynu. Dziewczyna była oczarowana tym miejscem, a ja byłem oczarowanym tym jak za każdym razem uśmiecha się gdy pokazuję jej jakieś nowe miejsce. Za każdym razem zakrywa twarz dłonią i na chwile zamyka oczy jakby coś analizowała. Teraz siedziała zamyślona dotykając dłonią swoją jasną chustę, którą wczoraj kupiliśmy. W sumie kupiliśmy ich ponad sto, jedna chusta na jeden dzień. Chciałem jej dać nadzieje. Czy mi się udało? Mam nadzieje.
               - Cześć.- wyszeptałem gdy bylem blisko niej. Marie lekko podskoczyła. Uśmiechnąłem się na widok jej skrytego uśmiechu.
               - Nie musiałeś tego robić.- powiedziała, gdy trzymałem ją w ramionach na jednej z sof w moim salonie. Trzymanie Marie w swoich ramionach było cudownym uczuciem.
               - Szkoda, że powiedziałaś to dopiero, gdy ja to polubiłem.- zaśmiałem się, a ona dołączyła. Swoją drogą miała ładny uśmiech. Czy ja już o tym wspomniałem?
               - Harry?- zapytała.-Masz przeze mnie problemy? Ten wczorajszy wywiad w radiu..
               - Przestań nic mi nie będzie, a po za tym prosiłem cię o to byś się tym nie zamartwiała.- odpowiedziałem jej po chwili.
               - Przepraszam.- odezwała się.- To, że się pojawiłam w twoim życiu musiało nie źle namieszać w twoim życiu- dodała nieco ciszej.
               - Wiesz, na czym mi zależy?- w lekkim szoku odwróciła wzrok w moja stronę.
               - Nie, bo...- urwała na chwilę.- Nawet nie chcę wiedzieć..
               - Dobrze?.- nie mogłem uwierzyć, w to co przed chwilą powiedziała.
               - Chciałabym, ale nie mam na tyle odwagi, co ty. Pewnych rzeczy po prostu nie chcę poznać przed śmiercią.- dodała.
               - Wiesz, że nie możesz bać się życia?- spytałem ją, na co pokiwała twierdząco głową.
               - Teraz żałuję widząc jak inni się bawią. Są młodzi mają całe życie na miłość, zabawę a mi został tylko tego skrawek.- Zdjęła moją rękę ze swojego ramienia. I spojrzała na mnie
               - Chciałabyś się zakochać?- z nadzieją czekałem na to jak twierdząco pokiwa głową.- Przeżyć tydzień tak jak spędzają go zakochani? Oboje możemy poczuć jak to jest być w związku.- powiedziałem.
               - Ty... ty żartujesz. Prędzej nas zabiją.- odparła po chwili.- A poza tym nie chcę w to wszystko wchodzić głębiej. Nie chcę cierpieć, bardziej... Po prostu niech będzie tak jak jest.- dodała.- Muszę.. iść do pokoju.. do zobaczenia na..
               - Kolacji.- przerwałem jej i dokończyłem za nią. Uśmiechnęła się i wyszła.
               Jej usta, jej uśmiech, jej pobladła twarz, jej pragnienie miłości to wszystko kusiło. Nawet jeśli chciałem po prostu sprawić jej przyjemność mówiąc te słowa. Chyba, że... sam na prawdę chciałem spróbować jak to jest być w związku po tak długiej przerwie.

               

http://www.youtube.com/watch?v=7Hxod0u3Occ

Cześć. Pracowite dni w których tak naprawdę skupiłam się na przyjaciołach już za mną. Rozdział był gotowy już w poniedziałek jednak chcę Was przyzwyczaić do tego że rozdziały są tylko w weekendy.  Zaskoczeni? Raczej nie, ale mi tam to się podoba. 
Blog o Melodii został za blokowany. Za mało komentarzy. Zobaczymy jak będzie z tym. 
Komentujcie, to bd może dwa rozdziały : )




http://gojasofficialchanel.wrzuta.pl/audio/4nhOaa7vIeS/gojas_-_niewazkosc <--- najlepszy głos jaki w życiu słyszałam, najlepsze słowa. Coś innego niż ten cały szajs, który ostatnio rządzi rynkiem muzycznym <3
'Dziewczyno, znajdę Cię na Fejsie'
Zapowiada się cudowny rok szkolny xo.  

4 komentarze:

  1. Przeczytałam i bardzo mi się podoba :P Troche późno ale oglądałam filmiki Janoskians i jakoś tak wyszło :P Martwię się o Harrego, mam nadzieje że w końcu mu się ułoży i już nie moge się doczekać jego spotkania z Lilly :D Nathan wydaje się miły i mam nadzieje że naprawdę tak jest :) Pozdrawiam Cię kochana : * Trzymaj się : *

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwa światy.. każdy inny..
    pięknie to łączysz ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. ciężko się czyta małą czcionką ale pisz dalej :) całkowicie fajnie to wychodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3
    Blog jest interesujący, wciągający, łatwo wchodzi :D Spędziłam cały weekend żeby go przeczytać. Nie umiałam się oderwać. Pisz dalej. Już nie umiem się doczekać następnego posta <3
    xoxoxo
    Zmorka

    P.S. Czy tylko ja mam wrażenie że znam Nathana? ^^

    OdpowiedzUsuń