piątek, 13 grudnia 2013

4.

Siedziałem w pokoju czekając aż Marie do mnie dołączy. Szczerze mówiąc umierałem już z głodu, a dziewczyna jak na złość nie wychodziła z pokoju. Ile można się szykować. Kurde, może jej coś się stało? Pierdole to wszystko. Wstałem i energicznie zastukałem w drzwi do jej pokoju. Chciałem jej pokazać to co lubię w Londynie, chciałem pokazać jej mój rodzinny dom, ale w tej chwili chciałem ją zabrać do restauracji do której wciąż lubiłem wracać. Uniosłem swoją dłoń i w tej samej chwili drzwi od jej sypialni otworzyły się a ja zobaczyłem piękną i młodą, uroczą kobietę. 
               - Przepraszam, że tak długo..- Marie, podniosła dłoń i poprawiła swoją kremową chustę.- Chyba nie jest tak późno..
               - Nie... w zasadzie to...- zamilkłem na moment i potarłem dłonią swój kark.- Ślicznie wyglądasz.- wydukałem po kilku sekundach ciszy. Marie na prawdę wyglądała kobieca, nawet jej pobladła twarz wydawała mi się zdrowsza, a to tylko dla tego że gościł na niej duży piękny uśmiech. 
       - Och, dziękuję za komplement.- opuściła głowę tak jakby chciała uniknąć mojego wzroku. Nie gap się Harry.. jeszcze bardziej ją speszysz... - Ty też wyglądasz dobrze..- stwierdziła pewnym głosem na co otworzyłem usta ze zdumienia- Nie patrz na mnie tak.
       - Jak?- spytałem
       - Tak jakby to moja choroba była powodem dla którego musisz mi to mówić.- dziewczyna ruszyła powolnym krokiem w stronę wyjścia.- Idziemy? 


Ona da sobie radę.. spokojnie, przecież jesteś tu z nią. Mimo to wciąż się o nią bałem, nie wiem z kąt fani wiedzieli o tym, że dziś pójdę do tej restauracji ale jak na złość było tam ich pełno. Spojrzałem na Marie. Siedziała z dłońmi zaciśniętymi w pięść, wiedziałem,  że nie czuje się dobrze i szczerze mówiąc nie widziałem sensu pójścia właśnie tam. Chciałem żeby to ona czuła się dobrze.          - Spadać!?- krzyknąłem lekko poirytowany. Po chwili usłyszałem cichy chichot. 
        - Nie wkurzaj się tak... oni po prostu chcą cię poznać- zaśmiałem się. Marie wydawała się teraz odrobinę w lepszym nastroju. Wzięła głośniej muzykę tak jakby chciała zakłócić te wszystkie wrzaski.
       - Pojedziemy gdzieś indziej- uśmiechnęła się i skinęła głową.- Tam jest naprawdę dobre jedzonko i świetny klimat.
               Tak więc byliśmy w drodze do Holmes Chapel. Jest to jedyne miejsce na ziemi w którym mogę w pełni się wyluzować, zrozumieć to wszystko co dzieje się w moim życiu. Po prostu to jedyne miejsce, które traktuję jak swoją osobistą kryjówkę. Marie już od jakiegoś czasu drzemie z głowa oparta o szybę, a ja zaczynam rozumieć, że boję się o nią. Znam ją kilka dni, kilkanaście godzin. Co się dzieje.. moje serce. Gdy spoglądam na nią widzę, że dużo szybciej zaczyna mi na niej zależeć. Próbuję się uspokoić ale nie mogę. Zaciskam dłonie mocniej na kierownicy i biorę kilka wdechów. Czuję jej głowę na moim ramieniu. A po chwili słyszę jej cichy szept.
         - Spokojnie, Harry..- jej dłoń wtapia się w moje włosy- Musisz się uspokoić.
Zwalniam i biorę jej dłoń i całuję ją tak czule jak tylko było mnie stać na to w tej chwili. Marie jak oparzona odsuwa się ode mnie i wraca na swoje miejsce. Znów spogląda za okno, a ja po prostu jej się od czasu do czasu przyglądam. 
Zaparkowałem samochód na podjeździe moich rodziców. Czekałem chwile starając się pozbierać myśli. Byłem troszkę przerażony tym faktem, że moi rodzice nie wiedzą o Marie, będą zszokowani to pewne, bo nie zawsze przedstawia się rodzinie chorą,a właściwie umierającą dziewczynę.
        - Marie..- wyszeptałem odpinając jej pas. Dziewczyna lekko poruszyła się ale za chwile znów zamknęła oczy- Kochana, jesteśmy u moich rodziców.. 
        - Co?- wydukała zaspanym głosem
        - Jesteśmy w Holmes Chapel..- dziewczyna wyprostowała się i rozejrzała dookoła.- Chodź.. 
Podałem jej dłoń, a ona nie pewnie ja chwyciła. Zakluczyłem samochód i ruszyłem w stronę wejścia wciąż nie puszczając jej dłoni. Zadzwoniłem do drzwi. Uspokój się stary.. robiłeś to kilkanaście razy.. to tylko dziewczyna i twoja rodzina.. nie to nie jest dobry pomysł. Potem poczułem dłoń Marie zaciśniętą na moim ramieniu.. uśmiechnąłem się. Więc ty też mała. 
        - Harry? - Moja mama nie kryła zdziwienia, jednak nie musiałem długo czekać na to by zaczęła piszczeć i płakać, tulić robić to wszystko co zwykle.. tak wróciłem do domu. Gdy po chwili się uspokoiła spojrzała na Marie. 
        - Dobry wieczór, jestem Marie..- uśmiechnąłem się, jest świetna, pewna siebie.. wyprzedziła mnie i sama przedstawiła się mojej mamie, jaka dziewczyna to robi? No jaka. 
         - Miło mi cię poznać, wejdźcie do środka..- moja mama spojrzała na mnie z błagalna miną- Jesteście pewnie głodni..                                    
        - Nie wiesz jak bardzo. 


Czas w rodzinnym domu zawsze płynie zbyt szybko, ledwo zdążyłem opowiedzieć im o tym jak to świetnie bawiłem się na trasie, jak to nie mogłem uwierzyć w to co zrobił Niall na scenie i to jak miałem ochotę ostatnio wrócić do domu na dłużej.. 
        - Musimy wracać..- głos mi drżał, Marie przez całą kolację dzielnie odpowiadała na ciekawe pytania moje mamy ale nie padło pytanie o jej chorobę i z tego się cieszę. 
        - Nie możecie zostać..- w oczach mojej mamy zobaczyłem szklane łzy.. - Przygotuje Wam pokój, a jutro spędzimy więcej czasu razem.. odwiedzisz starych znajomych. 
Spojrzałem na Marie a ona tylko wzruszyła ramionami. To własnie chciałem jej pokazać.. siebie. 
Siedziałem z mamą już drugą godzinę przy kuchennym stole. Pomimo późnej pory nie chciałem kłaść się spać. Marie położyłem spać jakiś czas temu. Mama wciąż o nią nie zapytała ale dobrze wiedziałem że prędzej czy później zada to pytanie. 
       - Jest dla ciebie ważna? 
       - Nie wiem, mamo..- westchnąłem- Potrzebuję jej a znam ją tak krótko
       - Ona jest chora..- te słowo znów otarły się o moje serce- To nie może być znów krótka znajomość.. ona umiera.. Harry..
       - Wiem, ale coś każe mi być blisko niej.. - podszedłem i objąłem ją całując w czoło - Nie skrzywdzę jej.- mama dotknęła mojego policzka i szepnęła tylko..
       - Mam nadzieję synku.
Po cichu wszedłem do swojego starego pokoju i spojrzałem w stronę łóżka, Marie nie spała leżała wpatrzona w sufit. W jej spojrzeniu było coś niepojącego. Musiała zobaczyć, że się przestraszyłem bo podniosła się i posłała mi skromny uśmiech. Powoli podszedłem do niej i przysiadłem na skraju łóżka. Bawiła się skrawkiem swojej koszulki.. a właściwie mojej koszulki. 

              - Dlaczego nie śpisz? Musisz odpocząć..- spojrzała na mnie a potem w stronę otwartych drzwi. Podniosłem się i pośpiesznie je zamknąłem.
              - Twoja mama raczej nie jest zadowolona.. prawda? 
              - Dlaczego tak sądzisz..- spytałem biorąc ją za rękę- Rozmawiałem z nią i niemal prosiła byśmy zostali troszkę dłużej tu..
               - Harry, ja umieram- powiedziała nie co ciszej i bez swojego uśmiechu..- Nie mogę pozwolić byś zaczął coś do mnie czuć
               - Potrzebuję twojej pomocy.-powiedziałem nagle, na co ona się uśmiechnęła się..- Chcę ci pokazać mój świat, dać ci kilak wspaniałych wspomnień, chcę żebyś poczuła się cudownie tak jak nigdy w życiu, byś zrobiła rzeczy o których nie śniłaś.. rozumiesz?
               - Rozumiem- odpowiedziała mi.
Zapadła chwila ciszy podczas, której kilka razy swoją dłonią dotknąłem jej ramienia. 
               - Ugh, to głupie.- powiedziałem na głos słowa, które miałem nadzieje pomyśleć sobie  w myślach. 
               - Co jest takie głupie?- przeczesałem dłonią włosy, czułem się skrępowany.- No mów śmiało.
               - To że mamy tak mało czasu
               - Nie znam się na tym .- odezwała się po chwili.
               - A myślisz, że ja się znam?- spytałem.
               - No nie.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. 
               - Więc?.- spytałem.- Wolałbym, żebyśmy spędzili ten czas we dwoje.. tutaj.
               - Nie znamy się.- odezwała się cicho.
               - och, w takim razie pozwól mi cię poznać
               Ujęła moją dłoń i ucałowała ją.. Zaśmiała się i lekko pociągnęła mnie do siebie. Czy to ten moment w którym w końcu ja pocałuje..


Cześć. 
Jeśli jest tu ktoś to zostaw krótki komentarz. Do jutra ! : *

4 komentarze:

  1. fajnie, że zdecydowałaś się powrócić ;D
    powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że nie piszesz już o Niall'u :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten blog, opowiadanie jest zajebiste! Płakałam, przeczytałam całą pierwszą serię i teraz drugą. Przy drugim rozdziale się popłakałam. Pisz dalej, spełniaj swoje marzenia i pamiętaj przyjaźń jest najważniejsza. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie czekam na kolejny rozdział...

    OdpowiedzUsuń